Przejdź do głównej zawartości

Patolodzy. Panie doktorze, czy to rak?

Paulina Łopatniuk
Wydawnictwo Poznańskie

Co zrobisz, kiedy odkryjesz dziwną narośl gdzieś na swoim ciele?
Coś jak pryszcz, wrzód albo inny liszaj.
Odkazisz od zewnątrz i wewnątrz bakteriobójczym alkoholem? A może posmarujesz specyfikiem z apteki?
Pewnie poczekasz, aż odpadnie. W końcu samo przyszło, samo pójdzie....
Jednak nie odpadło.
Tylko urosło. Coś się sączy. Wrzucisz więc objawy do doktora Googla, który postawi diagnozę, że masz wszystko od trądziku, kiły i rzeżączki, przez odrę do raka.
Pora więc na prawdziwego lekarza.

Takim lekarzem-patomorfologiem jest Paulina Łopatniuk, autorka tej książki i bloga "Patolodzy na klatce".
Specjalistka, która kroi i bada wszystko, co zostało z nas wycięte czy wyskrobane. Sprawdza, czy nowotwór został usunięty z odpowiednim zapasem, tnie pęcherzyki żółciowe, potworniaki,
ogląda pod mikroskopem tkanki naszego ciała.

Książka jest pełna zdjęć. Fascynująco obrzydliwych, dla niektórych odpychających. Jednak to wszystko mieszkało kiedyś w ludzkim ciele.

Autorka wyjaśnia w książce, że nie każdy nowotwór to rak, pokazuje i opowiada, co mamy w środku, co potrafi wyhodować nasz organizm, przeprowadza nas od badania pod mikroskopem aż po sekcję zwłok.
Czyli cała prawda o pracy lekarza, który doskonale zna nasze wnętrze.
Brzmi naprawdę intrygująco?



Jednak ta książka ma wadę. Jedną. Nie jest ona przeznaczona nawet dla najbardziej ciekawskiego laika. Przyznam się szczerze, że pomimo moich wysiłków, mało z niej zrozumiałam, a dzielnie przeczytałam całą.

To nie jest zła książka,ale ja chciałam takiej, która mnie wciągnie, zainteresuje, opowie jakie dziwne i obrzydliwe może być ludzkie ciało, do czego jest zdolne i co można odkryć w naszym wnętrzu.
Żeby tę książkę przeczytać z przyjemnością i zrozumieniem, trzeba mieć wiedzę medyczną.
Szkoda. Miałam inne oczekiwania, trochę się zawiodłam.
Niestety znam się na medycynie na tyle, że umiem się zarejestrować do lekarza i wykupić receptę.
Pozostaje mi tylko oglądanie zdjęć i straszenie nimi znajomych. Albo ludzi w autobusie*

Mogę jeszcze dodać, że jest ładnie wydana i przyjemnie pachnie.Może być doskonałym prezentem dla przyszłego albo domorosłego lekarza.

Przyjemniej lektury!

*może się tak zdarzyć, że ktoś Cię zbeszta za publiczne sianie zgorszenia, albo uzna, że jesteś lekarzem i pokaże Ci, że ma takie samo na nodze, jak Ty w książce.










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sztywniak.

Mary Roach wyd Znak Literanova Człowiek umiera. Serce przestaje tłoczyć krew, mózg nie pracuje. Staje się ciałem, zwłokami, doczesnymi szczątkami. Co można, lub należy z ciałem zrobić? Trzeba naszą cielesną powłokę godnie pożegnać, składając do trumny czy urny. Jednak Mary Roach w swojej książce pokazuje, że można inaczej. Ludzkie ciało po śmierci może się doskonale przysłużyć nauce, i to nie tylko jeśli zostaniemy dawcą organów. Człowiek po śmierci może pomóc w rozwoju medycyny sądowej, może stać się pomocą naukową dla studentów. Przyszli lekarze na nieboszczyku nauczą się budowy anatomicznej człowieka. Ale Mary Roach, bardzo wścibska i dociekliwa dziennikarka pokazuje, że człowieka po śmierci można wykorzystać na 101 sposobów. Chociażby do testów bezpieczeństwa samochodów i samolotów. Martwe ciała pomogły zaprojektować bezpieczną szybę samochodową. Dziennikarka wyjaśnia, jak po śmierci możemy stać się superbohaterami. Książkę zaczyna od opisu, jak chirurdzy plast...

Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować

Zabij ich wszystkich- czyli kryminał na Śląsku

"Zabij ich wszystkich" Robert Ostaszewski wyd.Świat Książki str.320 Czy na Śląsku grasują sataniści? Dlaczego zwłoki mężczyzny miały dziwną ranę brzucha? Kim był zabity? Czy był powiązany z sektą? Kolejny śląski "wampir" atakuje? Katowicka dzielnica Janów-Nikiszowiec. Nad brzegiem stawu Bolina ktoś znalazł zwłoki starszego mężczyzny z dziwną raną w brzuchu, jakby dziurą po palu albo kołku? Sprawę prowadzi nadkomisarz Mundek Polański wraz ze swoim zespołem. Dość szybko poznają tożsamość denata- to Stefan Wilk, były portier w lokalnej galerii sztuki. W toku śledztwa wychodzi na jaw, że zamordowany był hazardzistą i miał powiązania z Grupą Janowską, czyli założonym przez Teofila Ociepkę, malarsko-okultystycznym związkiem artystów. Tyle od wydawcy. A od czytelnika? Dobra fabuła, która się nigdzie nie ciągnie, nie ma rozwleczonych opisów, nieprawdopodobnych zwrotów akcji. Nie spotkamy płaskich postaci,są one wielowymiarowe i dobrze opisane,policjant...